czwartek, 3 grudnia 2009

Dziennik Zachodni 1952


Za mną burzliwy tydzień. Grudzień to w mej świadomości już koniec semestru. Zapaliła się w mojej głowie czerwona lampka kontrolna. Staje więc na uszach by w jak najkrótszym czasie pozamykać wszystko. Kilka prac semestralnych - zostało już niemalże zakończonych. Jedną z nich jest wspomniana jakiś czas temu kwerenda prasoznawcza. Moim zadaniem było, przejrzeć wszystkie numery Dziennika Zachodniego z roku 1952, a dokładniej z drugiej jego połowy oraz przeczytanie artykułów sportowych z naciskiem na piłkę nożną i sposób jej opisywania na tle ówczesnych wydarzeń politycznych.
Tak więc czytałam.. aż dźwięczało mi w uszach :Włókniarz Łódź, Unia Chorzów, Dynamo Kijów, Kolejarz Warszawa, Górnik Radlin, Ogniwo Bytom...
Naklnełam sie jak szewc, myśląc o tym zadaniu... Nie uśmiechało mi się dawać nura w zatęchłe prl-owskie czasopisma. Jednak nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło!  Jak to zwykle u mnie bywa, znalazłam - sporo pozytywnych aspektów:) Im dłużej wczytywałam się w te komunistyczne hasła, tym więcej miałam z tego radochy i nie mówię tu tylko o perełkach językowych typu: "piłkarze rowerowi" czy "lustracji pól" ale przede wszystkim o stronie merytorycznej tych teksów i ich nieziemskiej propagandzie.
Gdybym tak nie znała polskiej historii, nie wiedziała czym był komunizm i jakie "dobrodziejstwa" z sobą niósł, to po przeczytaniu kilku stron ów Dziennika - mogłabym uznać, że trafiłam do najprawdziwszej Idylli! Krainy mlekiem i miodem płynącej, gdzie każdy obywatel miłuje braterskim uczuciem współobywateli, gdzie nikomu niczego nie brakuje praca i sport - są najwyższymi wartościami - dla, których wzorzec czerpiemy od naszych "radzieckich braci". Tylko czasem - okrutni i źli chuligani, obrzucą śnieżkami samochód, zaparkowany pod najwspanialszym gmachem wybudowanym w socrealistycznym klimacie...
Zdarzało się też, że - jak atrament na śnieżno białym jedwabiu - pojawiała się plama grozy! : źli, krwiożerczy, kapitalistyczni, wyzyskiwacze - Amerykanie.. , którzy zawsze faulują, źle sędziują i pragną zatruć świat - za pomocą coca-coli:) ...
Czyta się to fantastycznie i naprawdę szczerze polecam, wszystkim fanom "Misia", "Alternatyw 4" czy "Czterdziestolatka".  Jednak zalecam - dawkowanie w małych ilościach:) Ja wysiedziałam swoje 11 godzin. wprawdzie na raty - ale bez względu na wszytko, zrobiło to swoje. Potrzebowałam trochę czasu, żeby powrócić do rzeczywistości ...
Nie mniej jednak, w związku z tematem zapragnęłam pójść na prawdziwy mecz:) Nie będzie to co prawda - ten ekstatycznie opisywany zwycięski mecz Unii Chorzów z Ogniwem Bytom, z roku 52' jednak liczę na to, że da mi on namiastkę tej literackiej upojnej fikcji.