piątek, 3 stycznia 2014

Mało odkrywcze odkrycia Emigrantki #4 święta w Anglii oraz Sylwester w Londynie



Zanim opowiem Wam o moim świątecznym tripie, chciałam podzielić się z Wami spostrzeżeniami na temat świątecznego okresu i samego sylwestra w Londynie. Ja obecnie popijam poranną kawę w najlepszym towarzystwie (link) w cudownym wiedeńskim mieszkaniu moich przyjaciół i własnie wertuje przewodnik by znaleźć coś czego podczas wcześniejszych wizyt nie udało mi się w tym mieście zobaczyć
koniec gadania.

1. Święta Anglików w Anglii.  Anglicy nie obchodzą Wigilii, najważniejszym dniem jest 25 grudnia wtedy zasiadają do uroczystego obiadu i pochłaniają indyka oraz Christmas Pudding. Co raz częściej Anglicy spędzają świata w ciepłych krajach, tanie loty sprzyjają temu co raz bardziej.

2. Święta Polonii w Anglii. Jak Polonia spędza święta w Anglii?
Przez ostatnie dwa miesiące miałam okazje poznać kilka tuzinów polaków, którzy znają innych żyjących tu polaków i tamci rzecz jasna mają swoich znajomych z Polonii, historii i przypadków o Polonijnych wariantach Angielskich świąt nasłuchałam się więc, w ostatnim miesiącu niezwykle wiele. Przede wszystkim tematem nadrzędnym wśród Polonii od połowy listopada aż po ostatnie przed świąteczne dni, jest nurtująca wszystkich kwestia "Jak wracasz do polski na święta?".Pytanie to można by uznać w tym czasie za polską wersją angielskiego "Jak się masz?", które pada przy każdym spotkaniu, niema na przywitanie. Powrót do Polski jest czymś zupełnie oczywistym, mój "wybryk" odbierany był z lekkim zdziwieniem, każdy bowiem kombinuje jak wrócić najtaniej na ten magiczny czas do ojczyzny, rodziny i tradycji zapamiętanych z dzieciństwa. Tanie loty słynnych przewoźników jak Ryanair i Wizzair, które normalnie pozwalają odwiedzić Polskę ( nawet za 68 zł w dwie strony) w tym okresie stają się cenowo - ekskluzywnym przewoźnikiem, z najwyższej ( tylko cenowo!) półki, windując ceny do horrendalnej kwoty 700-800 złotych za przelot w jedna stronę! W ostatnich przed świątecznych dniach ceny sięgały astronomicznej ( jak na tych przewoźników) kwoty około 2000 złoty za przelot w dwie strony. Co więc robić? Zapobiegliwi, żyjący od dawna w UK Polacy, kupują bilet wcześniej, inni nałogowo przez miesiąc śledzą ceny biletów i czasem wyłapują jakąś ostatnią promocje, jeszcze inni kupują bilet np. na 27 grudnia ( gdy ceny są dużo tańsze) i proszą rodzinę o przesunięcie Wigilii na swój przylot. Ceny biletów lotniczych spowodowały, że najpopularniejszym przewozem  stał się ( zapomniany przez resztę roku na tej trasie) samochód. Alternatywna cena, którą można podzielić na 4 bądź 5 pasażerów, sprawia, ze nawet wizja 22 czy nawet 26 godzinnego przejazdu i przeprawy promem  staje się znośna. Nie każdy jednak ma samochód, a nawet jeśli ma to nie koniecznie ma odwagę  by przemierzać pół europy. Dlatego też BlaBla car, czyli serwis oferujący przejazdy z innymi nieznanymi wcześniej osobami, które wybierają się w tym samym kierunku co my, jest w tym świątecznym czasie ultra popularny. Większość moich znajomych właśnie w ten sposób dotarła do Polski na święta. A co z tymi, którzy zostają? Ci, którym nie udało się wrócić na świata, bądź nie maja do kogo, bo cała rodzina mieszkają w Anglii, jedzą typowo polskie dania, których przyrządzenie ułatwia, wielka ilość sklepów z polską żywnością, sprowadzane z kraju kiełbasy, wędliny, kwaszony żur, oraz pierogi, pozwalają zjeść tu na miejscu zupełnie swojskie danie.

3. Sylwester na Trafalgar Square - czyli największa Sylwestrowa porażka jak mi się przytrafiła.
Sylwester na mieście to zawsze milion atrakcji, nawet w małej mieścince. Oprócz sztucznych ogni i fajerwerków, lokalna ( albo globalna) gwiazda no i rozweselone tłumy. Pomyślałam więc, że w Londynie tego typu event musi mieć naprawdę niezły rezonans. Po dwóch leniwych dniach, spędzonych z moją Mami (wyczerpaną nieco po naszych włajażach) udałyśmy się na miasto by pożegnać stary rok razem z tłumem londyńczyków i turystów. Przyznaje bez bicia, to był jeden z najgłupszych pomysłów zeszłego roku! Chciałam dojechać na miejsce przed 23, by spokojnie dojść na Trafalgar Square przed 24. Nic bardziej absurdalnego wymyślić nie mogłam. Tłumy ludzi wpadły na dokładnie ten sam pomysł.Efektem tego zatrważająca ilość policji, zaryglowane drzwi stacji oraz niemiłosierne tłumy. Stacja Londyn Waterloo przywitała nas grubo ponad setka policjantów i zaryglowanymi drzwiami, nie było możliwości wyjść na zewnątrz, w stronę Trafalgar, jedyne otwarte (suto obstawione przez milicjantów) prowadziły na wschód (wiec w kierunku zupełnie przeciwnym). Tłum wypływał niczym morze, wąska ścieżką, ogrodzoną metalowymi balustradkami z każdej strony, która wiła się zygzakiem. Było ciasno, głośno i nieprzyjemnie. Wszystko to przypominało zawieruchę na meczu piłkarskim bądź koncert punkowej kapeli z prawdziwym pogo. Po kilku minutach takiego posuwania się w okropnym tłoku okazało się, że nie tylko wyjście z stacji jest zastawione, ale wszystkie drogi w Bankside, którymi można by dojść do Trafalgar są zamknięte, więc razem z tłumem maszerowałyśmy w wielkim ścisku w stronę Tate Modern by jakość wydostać się chociaż na most by zobaczyć cokolwiek. Niestety, dogi w stronę mostu, tez zostały zablokowane... Działania londyńskiej policji przestały być dla mnie do końca logiczne. Oczywiście nie dotarłyśmy na Trafalgar, ostatecznie ( po 50 minutach marszu w "pogo") Nowy Rok zaskoczył nas nad Tamizą, gdzie zza drzew zobaczyłam kolorowe fajerwerki. Nie ukrywam, że liczyłam na prawdziwy szał, widowisko było jednak zupełnie mierne i nieprzyzwoicie krótkie ( około 15 minut i po wszystkim). Pierwszy raz Londyn rozczarował mnie czymkolwiek.

Powrót tez nie należał do najłatwiejszych, starałyśmy się dostać na Vitoria Couch Station, by ruszyć w stronę lotniska, niestety, ulice były jeszcze silniej obstawione niż przed północą...Miałyśmy więc ponad programowy 2,5 godzinny spacer nocą przez Bankside, Westminster i Belgriavie.. Generalnie nie polecam. Uwierzcie mi wszystko jest lepsze ( np. gorąca czekolada i sezon jakiegoś serialu) niż przeprawa przez tłumy w deszczu, zimnie i wzbudzającej niepokój obstawie policji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz